Witam, witam. To opowiadanie chciałam zadedykować kilku wspaniałym osobom, m.in.: Zuzeł- za wymyślenie wspaniałego imienia dla głównej bohaterki <3, Zuzi- za eee... za nic nierobienie XD, Rejnbi- za to że ją kooooocham :3, Dorianowi- za wymyślenie cudownej nazwy dla tego blogu ^^, Frankowi- za pomysł na adres do bloga :3, Alice- za rycie bani XDDD Dziękuję wam kochani <3
Od trzech dni
nie wychodziłam z domu. Cały czas płakałam. „Jak on tam mógł zrobić?”, ”Czemu?
Jego brat na pewno żartował”- te słowa cały czas siedziały mi w głowie. Nie
mogłam się pozbierać, po tym jak brat mojego chłopaka powiedział mi, że on jest
ze mną tylko dla seksu. Dobrze, że jeszcze nie robiłam z nim tego. Cholera…
wszystko się sypie… Siedziałam na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach. Ciągle
płakałam. Nie mogłam w to uwierzyć, przecież go kochałam. Zranił mnie.
Ktoś
gwałtownie wbiegł do domu. Było coś nie tak. W kilka sekund wbiegł do mojego
pokoju brat mojego Mike’a – Alex. Był strasznie przerażony.
-Molly!
Ratuj go!- Krzyknął w progu.
-Kogo?! Co
się stało?! Mów!- Krzyknęłam strasznie przerażona.
-Mike’a!
Chce się zabić! Szybko, pomóż mi!- cały czas krzyczał ze strachem w oczach.
-Co?! Jak
to?!- zerwałam się z łóżka. – Chodźmy szybko! – Pobiegłam w stronę jego auta.
Jechaliśmy
szybko, byłam strasznie wystraszona, moje serce biło coraz szybciej. Nie
chciałam go stracić, był dla mnie jedyny. Alex w drodze cały czas mnie
przepraszał, wyjaśniał mi, że wszystko co powiedział jest nieprawdą. Mówił z
przerażeniem, że mu zazdrościł, że popełnił błąd że Mike nie może beze mnie
żyć. Każde jego słowo zapewniało mnie, że Mike jest cudowny. Fakt, byłam wtedy
bardzo wkurzona, ale dla mnie był wtedy
Mike. Miałam gdzieś już to, co się w ostatnich dniach działo. Po chwili byliśmy już na miejscu. Szybko
wysiadłam z auta i wbiegłam do mieszkania mojego chłopaka. W jego pokoju
zastałam go leżącego na kanapie nieprzytomnego. Wokół było pełno porozrzucanych
butelek po alkoholu, a na stole były silne środki nasenne. „Dzwoń po lekarza!”
– krzyknęłam w stronę Alex’a, co zrobił natychmiastowo. Próbowałam go obudzić,
sprawdzałam mu puls. Żył. Ręce strasznie mi się trzęsły. „Mike, obudź się.
Proszę…. Nie rob mi tego.”- ciągle go
potrząsałam, chciałam żeby się już zbudził. Po kilku minutach zjawił się lekarz
i dokładnie go przebadał. „Nic mu nie jest, wziął kilka silny tabletek
nasennych ale nie przepił tego alkohole, więc wszystko będzie w porządku. Za
kilka godzin powinien się obudzić.”- kamień spadł mi z serca. Ucieszyłam się na
tą diagnozę. Alex zapłacił lekarzowi, który udał się do domu. Razem
posprzątaliśmy ten bałagan. Po kilku godzinach siedziałam na kanapie, Mike
spoczywał głową na moich kolanach. Nadal spał. Jego blada twarz była taka
spokojna. Bawiłam się jego wiecznie prostymi, czarnymi, sięgającymi do ramion
włosami. W krótce obudził się. Jego czarne oczy wpatrywały się w moje. Po
policzkach popłynęły mi łzy.
-Molly…-
wyszeptał.- Nie płacz… Wszystko będzie dobrze…- powiedział swoim słodziutkim
głosem, którego cholernie mi brakowało.
-Mike…
dlaczego chciałeś mi to zrobić? Dlaczego chciałeś mnie opuścić? Dlaczego
chciałeś się zabić?- zapytałam płacząc.
Wyobrażałam sobie jego śmierć… To było okropne. Nie chciałam tego, nie chciałam
go stracić.
-Bo życie
bez ciebie nie ma sensu…- wyszeptał ściskając mnie za rękę.- Kocham cię.-
dodał.
-Ja ciebie
też- powiedziałam.